7 kwietnia 2015

TS 25x100 UHC LE IF (LX)

Pod koniec marca kupiłem lornetę Teleskop Service 25x100  z myślą o poszerzeniu swoich doświadczeń obserwacyjnych o obserwacje lornetkowe. W swoim posiadaniu mam już lornetkę Nikon Aculon 10x50, która służy mi do wstępnego przeglądu nieba. Oprócz tego postanowiłem kupić coś większego, aby móc za pomocą dwóch oczu, a nie jednego obserwować niektóre obiekty bardziej przestrzennie.
Po długim namyśle i studiowaniu różnych for internetowych, zdecydowałem się kupić tę właśnie lornetkę. Głównym powodem było posiadanie przez tą lornetkę wbudowanych filtrów UHC, które powinny być niezwykle pomoce przy obserwacji obiektów mgławicowych.

Niestety w internecie nie spotkałem jakiegoś szczegółowego opisu tego właśnie modelu. Był to zakup praktycznie na ślepo, no ale czasem trzeba zaryzykować...

Teraz uzupełniam te lukę, może komuś się przyda.

Lorneta przyszła w aluminiowej walizce zawiniętej w folie komórkową i solidnym kartonie.


Oprócz lornetki zakupiłem również statyw ALT AZ5, na którym lornetka jest zamocowana. Waga lornetki to ok. 5kg i tu nie ma kompromisów. Na tanim statywie fotograficznym całość będzie się kiwać jak osika na wietrze (wiem bo próbowałem - tak dla hecy ).  Ten montaż ma nośność 12kg.


Test lornetkowy wykazał , że apertura różni się od deklarowanej apertury 100 mm. Wynosi ona 93mm, czyli przy źrenicy wyjściowej 4mm, mamy lornetkę 23 x 93mm . Troszkę niepokoi również ten rubinowy odcień soczewek, spodziewałem się raczej czegoś bardziej zielono-fioletowego.



Napisałem w tej sprawie do sklepu Teleskopy.pl w którym lornetka była kupiona. Pozwalam sobie umieścić odpowiedź Pana Aleksandra Kacz, właściciela:
"Wiele osób próbuje „na oko” ocenić jakość warstwy, przeważnie na podstawie jej koloru. To jest błąd. Często słyszałem takie uwagi, że stare lornetki mają piękne, niebieskie warstwy, które są bardzo dobre. Otóż nie ma nic bardziej mylnego. W starych lornetkach (i nie tylko) warstwy były na ogół pojedyncze, więc  były to antyrefleksy typu „V” przeważnie wykonane z fluorku magnezu, który na dodatek jest dosyć miękki. Stare napylarki nie dawały innej możliwości. Na dodatek nie miały odpowiednich mierników, pozwalających bardzo precyzyjnie określić grubość warstwy i zakończyć błyskawicznie jej naparowywanie. Optyk mówił mi, że w starych aparaturach próżniowych grubość warstwy często uzyskiwano obliczając z wielkości  komory napylarki i gęstości naparowywanego materiału jego  ilość (masę), którą trzeba było wyparować całkowicie, by otrzymać określoną grubość warstwy. To oczywiście dawało bardzo różne rezultaty. Wracając do kolorów warstw, oko ludzkie jest wstanie wyłowić barwę, której w odbitym świetle jest o 0,1% więcej od pozostałych kolorów. Z tego wynika, że jeśli mamy warstwę która odbija powiedzmy 0,1% światła widzialnego, ale dla fali o długości 630 nm odbicie to rośnie do 0,2%, to dla ludzkiego oka, warstwa będzie miała czerwoną barwę.  I warstwa taka będzie spektralnie dużo lepsza niż powiedzmy taka, która odbija średnio 0,2% a górkę do 0,3% będzie miała dla fali 550 nm. Tak więc częste stwierdzenia amatorów że piękne, zielonkawe warstwy są dużo lepsze od czerwonawych są po prostu bezzasadne."
Pozostaje mi tylko wierzyć słowom fachowca.



Załączanie filtrów UHC polega na przekręceniu takich ringów na obudowie pryzmatu, jednak jak zauważyłem później, łatwo przypadkowo je "uruchomić".


Lornetę można postawić do pionu, ale wymaga to później od obserwującego niezłej ekwilibrystyki. Chyba się nie obejdzie w przyszłości bez żurawia...


Teraz najciekawsze - obserwacje.

Na pierwszy ogień poszedł Księżyc. Aberracja chromatyczna widoczna, ale niewielka. Tarcza księżyca i widoki rekompensują nam to z nawiązką. Kolory białe, jasne, kontrastowe - coś pięknego. Wziąłem do reki Nikona - obraz lekko zażółcony, aberracja również widoczna, ogólnie dużo gorzej. Odetchnąłem z ulgą - nie jest źle.
Teraz Jowisz, tutaj kolorowa plama, o widoczności pasów można zapomnieć, natomiast księżyce punktowe, to dobrze, w końcu będziemy oglądać gwiazdy a nie planety. Podobnie z Wenus.

Teraz przyszedł czas na obiekty mgławicowe. Przy okazji zmierzyłem pole widzenia lornety, niestety tutaj wystąpiła rozbieżność pomiędzy deklarowanym polem widzenia a rzeczywistym. Zamiast 2,5 stopnia mamy tylko około 2,2 - 2,3 st., to duża różnica.

Rzuciłem okiem na M42. Widok podobny jak w okularze 30mm w mojej Syncie 8". Widać było gwiazdy Trapezu i inne okoliczne. Po "wrzuceniu" filtrów UHC część gwiazd znika, widać za to więcej mgławicy. Coś za coś - niestety.

To na razie tyle z pierwszych obserwacji, gdyż nadeszły chmury i trzeba się było zwijać.

W miarę możliwości będę chciał uzupełniać ten wpis o uwagi i spostrzeżenia dotyczących tej właśnie lornety.

Pierwsze światło lornety

Trzy grudniowe noce

Czekając na Strzelca

Szkice robione tą lornetą będę oznaczał symbolem lornetki w prawym górnym rogu.

1 komentarz:

  1. Super sprawa z tą recenzją lornety. W ogóle czytam sobie Twojego bloga i strasznie szkoda, że ostatnie wpisy są sprzed ponad roku. Zachęcam do powrotu do blogowania. fajnie się czyta i ogląda. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń